Pierwszy rower szosowy

Pierwsza jazda na rowerze szosowym

Nigdy mnie specjalnie nie ciągnęło do roweru szosowego. Sporo poruszam się po mieście i mój górski Cube Aim (ze sztywnym widelcem) sprawdza się w takich warunkach. Może jakbym miała więcej miejsca do przechowywania, pomyślałabym o drugim rowerze. Szosówka jest zbyt mało uniwersalnym rowerem, żebym ograniczyła się tylko do tego typu. To nie jest wada takiego roweru, a raczej cecha.

Podczas świątecznego wyjazdu na Fuerteventurę, jak zawsze chcieliśmy wypożyczyć rowery. W planach była wycieczka jednodniowa, w bliżej nieokreślonym kierunku. Okazało się, że sensowna wypożyczalnia w okolicy, oferuje głównie rowery szosowe Specialized. Oczywiście MTB też były na składzie, ale nie wyglądały na tak zadbane jak szosówki.

Wypożyczalnia rowerów Fuerteventura

Ok, w sumie czemu nie. Dostałam model Specialized Secteur rocznik 2012. Napęd Shimano 105, z 10. rzędową kasetą i kompaktowymi przełożeniami 50/34 na korbie. Nie jest to taki zakres przełożeń jak w moim Cubie, ale głównie jeździliśmy po płaskim, więc jakoś szczególnie tego nie odczułam.

Oczywiście mój strój był totalnie nieprzystosowany do takiego roweru. Bardziej pasował na wycieczkę trekingową niż rowerową. Na co dzień nie używam pedałów SPD, i teraz też rower musiał mieć wkręcone płaskie platformy. Ze względów higienicznych nie chciałam wypożyczać butów rowerowych z blokami. Ogólnie kolarskie faux pas, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone, ze względu na wakacyjny charakter wypadu ;] Przynajmniej kask pasował do roweru, szkoda że wykazywał spory stopień… użycia.

Jak nauczyć się jeździć na rowerze szosowym

Budowa roweru

Gołym okiem widać, czym różni się szosówka od typowego górala. Zupełnie inna geometria ramy; inny typ kierownicy, inne przełożenia i drastycznie inny profil opony. Najbardziej z tego wszystkiego obawiałam się zmiany biegów. Manetki są zupełnie inaczej umiejscowione na kierownicy i ich zmiana też wygląda troszkę inaczej. Przy okazji dowiedziałam się, co to jest trymowanie. Sztywny widelec nie był dla mnie nowością – jakiś czas temu odchudziłam swojego górala, wywalając kiepski amortyzator.

Trzeba pamiętać, że cienkie oponki słabo wybierają nierówności. Nawet jazda po bardziej chropowatym asfalcie, przenosi drgania na ręce. Pewnie idzie się z czasem do tego przyzwyczaić; pomogą też rękawiczki rowerowe, których oczywiście nie miałam.

Pozycja za kierownicą

W szosówce pozycja ciała jest dużo bardziej pochylona niż w MTB; nie wspominając nawet o trzymaniu dolnych chwytów. Podczas jazdy czuć, że spora część obciążenia przenoszona jest na ręce. Najbardziej odczuły to moje łokcie, najwyraźniej mimowolnie za bardzo je blokowałam. Nie czułam większych problemów z plecami. Może dlatego, że ten model zapewnia w miarę wygodną pozycję, idealną dla amatorów.

Kierownica

Tu chyba najtrudniej było mi się przestawić. Na początku łapałam ją w poziomej części, z której nie ma dostępu do klamek hamulcowych. Dodatkowo kierownica jest dużo węższa niż w góralu, co nie zapewniało stabilności w prowadzeniu. Nie było wyboru, musiałam przenieść ręce „na klamki”, inaczej było zwyczajnie niebezpiecznie. Na dolny chwyt się nie zdecydowałam; zbyt niepewnie się czułam, zwłaszcza, że mocno wiało.

Specialized Secteur

Prędkość

To jest to, do czego szosówki zostały stworzone – do połykania kilometrów na asfalcie. Lekki rower z cienkimi oponkami dosłownie żre kilometry. Nie wykorzystywałam w pełni jego możliwości, bo obawiałam się porywów wiatru. Lekkość pedałowania po asfalcie jest nieporównywalna do MTB, nawet na oponach z mało agresywnym bieżnikiem. To samo dotyczy podjazdów, gdzie niska masa powoduje, że rower sam się rwie do przodu. No, prawie sam.

Droga rowerowa

Czy zamienię swojego Aima na szosówkę? Niestety nie. Spec był super, ale nie wyobrażam sobie pokonywania na nim miejskich przeszkód. Podjazdy pod krawężniki i dziury byłyby zabójstwem dla kół i opon. Drogi rowerowe też nie są dla niego najszczęśliwszym miejscem – ani prędkości się nie rozwinie, ani jazda nie jest komfortowa.

Jedna z dróg rowerowych na wyspie, miała znaczne, miejscowe obniżenia w terenie, przygotowane pod wjazdy. Na jednej takiej hopce, mało co mnie nie zrzuciło z roweru. To pokazuje, jak inaczej ułożone jest ciało i tym samym środek ciężkości na szosówce.

Podsumowując, podoba mi się lekkość takiej konstrukcji i jeżeli fundusze pozwolą, to może kiedyś znajdę miejsce w mieszkaniu na drugi rower. Tym bardziej, że przyzwoite rowery szosowe, nie są aż tak drogie. Będę miała wtedy zabawkę na niedzielne wypady za miasto ;]


Comments

7 odpowiedzi na „Pierwsza jazda na rowerze szosowym”

  1. Cóż, w takim razie fitnes na odrobinę grubszych oponach :)

    1. Zmontowałem sobie ostatnio rower do jazdy po mieście. Nikt takiej specyfikacji nie ma. Na starej stalowej ramie i starych kołach waży ze wszystkimi dodatkami 12,5 kg. No i wygląda niepowtarzalnie :)

          1. Awatar Jan Miastowski
            Jan Miastowski

            koła 26 cali? Faktycznie wygląda super ;) ale po 80 km w nogach szybko bym wymienił opony na semi-slick ;)

            1. Awatar Kristo X
              Kristo X

              Opony są jeszcze ze starego Marina – takie miałem pod ręka (bo rower to składak z wielu części, które posiadam). Zamierzam je wymienić na Smart Sama- jeżdżąc po mieście natrafiam na szyny, krawężniki, nierówny bruk. Używam tylko 4 biegów, można odchudzić więc wielobieg jeszcze ;)

Skomentuj Kristo X Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Więcej Ruchu - blog o aktywności fizycznej