Zima przyszła i zauważyłam poważne luki w swojej szafie w kategorii spodnie. Część nie nadaję się już za bardzo do noszenia – są za bardzo sprane i zużyte, a niektórych już nie lubię. I tak oto zostały mi dwie pary ulubionych jeansów i dwie pary rurek, czy jak to się teraz mówi slimów. Moje wąskie spodnie też mają już parę lat, ale nie są za specjalnie znoszone.
Ostatnio założyłam jedne z nich do pracy. Rano jak je zakładałam, nie było mi wygodnie, ale pomyślałam, że się przyzwyczaję. Tym czasem w połowie dnia myślałam, że mnie coś trafi. Łydek to ja nie mam za szczupłych i cały czas czułam na nich ucisk materiału. Po całym dniu przy biurku, nogi mi spuchły i zaczęły boleć. Wielką ulgą był moment gdy mogłam je zdjąć. Dodam, że spodnie nie są za małe; mają taki a nie inny krój.
Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkie dziewczyny mają takie objawy i uwielbiają swoje rurki. Napisałam dziewczyny, ale co raz częściej dotyczy to facetów. Dla mnie ubranie powinno być jak druga skóra. Niekrępujące ruchów i praktycznie niewyczuwalne. Czy to w ogóle możliwe? Jasne, jak tylko producenci zaczną robić miększe szwy z niedrażniących nici i przestaną wszywać sztywne chamskie metki gdzie tylko się da.
Powiecie, że takie spodnie mają dodatek elastanu i wcale tak nie cisną. Owszem mają, a odmiany super slim są nawet bardzo elastyczne, inaczej ciężko by było się w nie wbić. Tylko dlaczego po zdjęciu wąskich spodni zostają ślady na ciele? O gustach się nie dyskutuje, ale czy to na pewno jest takie dobre dla zdrowia?
Takie ślady na ciele bardzo trafnie pokazał fotograf Justin Bartels. Na dole noga po śladach od spodni typu slim.
Ciągłe noszenie takich spodni to nie jest dobry pomysł. Przy zbyt dużym ucisku na ciało może pojawić się problem z krążeniem. Mogą pojawić się też obrzęki nóg, które jeszcze bardziej pogarszają przepływ krwi. Kobiety, które mają problem z opuchlizną na nogach zdecydowanie powinny zrezygnować z takiego kroju. Większy wysiłek fizyczny, przysiady, skłony w slimach to też nie najszczęśliwszy pomysł. Wszystko to bowiem zwiększa ucisk.
Krążenie to jedna sprawa. Drugi kobiecy problem, to infekcje intymne. Bardzo często nie są one spowodowane brakiem higieny. Czasami nadmierna higiena sprzyja zachwianiu naturalnej flory bakteryjnej. Przy skłonnościach do takich infekcji lepiej wybrać mniej dopasowane spodnie. Powód jest banalny. Spodnie typu slim nie są dopasowane tylko na łydkach, ale w każdym innym miejscu. Takie opakowanie nie zapewnia zbyt dobrego przepływu powietrza, a jak wiadomo bakterie bardzo lubią wilgotne i ciepłe środowisko. Jak dojdą jeszcze otarcia od szwów, na przykład w gorące dni to nie robi się przyjemnie.
Ja tu sobie narzekam, a z modą się nie wygra. Po pierwsze większości ludziom się to podoba, a po drugie w sklepach znajdzie się głównie zwężane jeansy. A jak są proste, to wybór kolorystyczny jest żaden i stan mają wyższy, co nie każdemu pasuje. Przesadzam? Dzisiaj zrobiłam rundę po paru sieciowych sklepach. Jak patrzyłam na niektóre modele, to zastanawiałam się, jak w ogóle można się w nie wbić! Nawet w tych droższych sklepach specjalizujących się w jeansach, sprzedawczynie nie miały mi nic ciekawego do zaoferowania, co nie opinałoby łydek.
Może jestem dziwna, ale nie będę chodzić w niewygodnych ciuchach tylko dlatego, że są modne. Większość kobiet oczywiście powie, że chrzanię i rurki są super i wcale nie cisną. No ok. Ja za to wolę luźniejsze kroje takie jakie oferuje na przykład polska firma Heartbeat. Co prawda są one dedykowane wspinaczom, ale na miasto są idealne.
Nie twierdzę, że należy teraz, dla odmiany chodzić w workach. Warto jednak obserwować swoje ciało. Może pozbycie się super wąskich spodni będzie wiązało się z pozbyciem wieczornego bólu nóg? Tak czy siak, kto co lubi.
Dodaj komentarz